piątek, 16 marca 2012

Recenzja Castlevania: Lords of Shadow


Kiedy ktoś wymiawia nazwe "Castlevania" pierwsze co przychodzi na myśl
dużej liczbie osób jest genialna gra platformowa w 2D i liczne porażki wprowadzenia
tego tytułu w świat 3D.
Seria gier castlevania sięga swoją historią aż do czasów Nintendo Entertainment System (NES)
gdzie po raz pierwszy spotykamy się z rodziną Belmont i Draculą.
Dla wielu jak i również dla mnie esencją tej serii jest możliwość gry w 2D, więc wkładając
gre do PS3 byłem na prawde bardzo sceptyczny i nie wymagałem wiele od tego tytułu mając na uwadze
nie udane wprowadzenia tej serii w świat 3d na innych konsolach (N64,Game Cube itd)

Ale dość już wprowadzenie ;)
Castlevania: Lords of Shadow to osadzona w epoce średniowiecza wędrówka po krainach fantasy.
Główny bohater, Gabriel Belmont, należy do tzw. Bractwa Światła, którego członkowie przemierzają świat,
by bronić niewinnych ludzi przed atakami tytułowych Władców Ciemności. Gabriel ma jednak jeszcze jeden,
bardziej osobisty powód swojej krucjaty.
Chodzi o zemstę. Jedna z krwiożerczych bestii zamordowała wybrankę jego serca imieniem Marie,
więc bohater za wszelką cenę pragnie pomścić jej śmierć i spróbować przywrócić utracone życie.

Przemierzać przyjdzie nam przyzwoicie wykonane lokalizacje jednak z czasem stają się monotonne
,kolorystycznie większość wygląda tak samo.
Gra skupia się na różnych krainach, lasach itd więc fani oldschoolowej castlevani
będą zawiedzenie że akcja nie dzieje się w zamku Draculi.
Uzbrojenie jest standardowe czyli mamy bicz,sztylety, wodę święconą i wiele innych
rzeczy ,które przypominają nam że to jest Castlevania.
Jednak sam system walki daje naprawde wiele do rzyczenia, mimo wielu modyfikacji
i różnych innych bajerów (sztylety itd) gra skupia się tylko na chaotycznym i bezmyślnym
wciskaniu dwóch przycisków.
Jest to męczące, nudne i po pewnym czasie ma się już tego dość.

Walski z bossami czyli coś co było zawsze chlubą serii Castlevania tutaj zostało
poprostu zrobione na odwal się.
Walczymy z ogromnymi stworami po których trzeba się wspinać i zadawać obrażenia w dany punkt.
Na pierwszy rzut oka to nic takiego ale okazuje się ze każdego Bossa trzeba w takim sam sposób
pokonać.
Więc walki z Bossami zamiast być ciekawymi jak w innych odsłonach tutaj są nudne i chce sie je
po prostu odbębnić by iść dalej.

Fabuła daje wiele do rzyczenia, przez większość gry nie odczuwałem nawet że ona istnieje.
Wile razy oglądając przerywniki filmowe ma się ochote wcisnąć "skip" i iść dalej
bo nie wnoszą nic nowego do rozgrywki ani nawet nie trzymają gracza w napięciu.
Grając nawet nie byłem ciekaw co się wydarzy dalej bo wszystko się sprowadzało i tak
do takich samych elementów.

Trofea nie należą tutaj ani do najturdniejszych ani do naprostszych jednak pod natłokiem
tej monotonii jaka funduje nam gra po prostu nie chce się ich zdobywać.

*Grafika - 7.5
* Dźwięk - 7
* Gameplay Single Player -5

* Ocena końcowa - 6,5/10

Reasymując, gra napewno nie jest przeznaczona dla wiernych fanów serii Castlevania gdyż tacy
tak samo jak ja będą odczuwać nude i znużenie.
Za to dla osób nie znających serii może wydać się ciekawa.
Cały czas ma się wrażenie że jest to zżyna z God of War i Dante's Inferno.
Jak dla mnie to nie jest prawdziwa Castlevania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz